Czeryipółtysiąca kilometrów za nami,
a jeszcze się luty nie skoñczył. W międzyczasie poutykane szybkie sesje liveact z oskarem G. Dzisiaj
było nieco drumandbajsowo, a pózniej jeszcze kilka godzin elektro, odwiedził
nas Seweryn.
Podłączyłem właśnie stary syntezator, Rolanda D-110 który należy do mojej matki.
Podobna do poprzedniej, choć nieco mniej futurystyczna (rolandzik już swoje
lata ma), kaskada wciskanych przycisków, podczs próby przypomnienia sobie, w jaki sposób mogę wybrać sobie brzmienie, odnalazłem najpierw
jak się zmienia patche, czyli presety szesnastu timbrów, czylli brzmieñ, przy czym inżynierowie rolanda nie przewidzieli że użytkownik móze bardzo chcieć
przejść na bank 10 z 9 przy użyciu ostatniej z czterech par kursorów, tak jak przeszedł całą drogę od 0 do 9, inaczej jak używając trzeciej pary
kursorów. W każdym razie jak już to opanowałem, i wyfrunąłem w przestrzeñ wszystkich patchy, aby zająć miejsce ostatnie, honorowe miejsce na liście.
Pod ostatnim patchem znalazłem jednak inny, opisany 'MAREK :>'. Uśmiechnąwszy się do brzdąca jakim był mój brat w 1997, gdy któryś z nas musiał to
wprogramować (choć może uczynił to poprzedni właściciel urządzenia), zastanowiłem się które miejsce w takim obrocie spraw wybrałbym dla siebie.
Miejsce 23 ku mojemu jeszcze większemu uśmiechowi było już zajęte. 'KRZYSIU'
Obwąchuję nową sieć osiedlową. Jak mi z nią jest. Szybko? Wolno? Jak pachnie? Czy nie zarażę się czymś od niej?
Czy dobrze zarobiłem kabel? Czy nie wyciekną mi tajne dane z laptopa? A może któryś nieznajomy sąsiad złośliwie
skasuje mi jakieś pliki?
Dzisiejsza sesja z Arszynem zaowocowała nagraniem paru fajnych fragmentów. Granie dzwięków, które malują obraz
na analizatorze widma. pulsator (sekundy 1116-1184) .
Poza tym moje i Doroty materiały vjskie - próbki: http://zambari.art.pl/vj_loops.
A więc, na pytanie co umnie, odpowiadam jak zwykle - dzwięki i obrazy.
Nad ranem, pierwszego stycznia 2003
roku, kiedy opadł kurz, ostatni goście poszli do domu, opuszczając wielką trzy-poziomową willę, którą wynajął
Poison, a wschodzące coraz wyżej słoñce zalało surowe ściany budynku pomarañczowym światłem, po raz pierwszy
pomyślałem, że mógłbym częściej robić wizualizacje.
Parę dni pózniej zmieniłem kartę graficzną, z ELSA RASOR III na ATI Radeona, w radeonie puszcznie wideo na drugim
kanale nie obciążało procesora tak bardzo - kluczowa sprawa do płynnego wideo. Jakiś miesiąc pózniej odezwał się
Oskar, którego poznałem na urodzinach Glenna pół roku wcześniej. Spotkałem się z nim i z Blackiem, i niedługo
potem zaczęliśmy pierwsze występy jako Force Feedback Crew. Jakoś tak wyszło, że pierwszy rok świeciliśmy bardzo
często - przynajmniej raz w miesiącu, a czasami co tydzieñ. Chwyciłem bakcyla. Wygłosiłem też prognozę - będzie mnie
to interesować dwa - trzy lata, potem albo się coś zmieni, albo zostanie mi już na dłużej.
Kiedy dziś patrzę na korkową tablicę, do której przypiąłem zachowane ulotki z imprez,
wychodzi mi że mam za sterami miksera przelatane jakieś 300 godzin. ¯aden rekord, ale wystarczy, żeby wiedzieć
już mniej więcej o co w całej tej zabawie chodzi.
Zaczyna się ruch w stronę wideo. Po filmie offowym przychodzi czas na wizualizacje.
Wideo dla mas. Twórz swoje media. W gruncie rzeczy to proste, i z miesiąca na miesiąc robi się prostrze. Dziś na
Tripzone.Org trafiłem na newsa, że do nowej wersji resolume dodają opcję
synchronizacji wideo. Nareszcie. Zdążyłem już kupić sekwencer midi
żeby móc to robić jako jeden z pierwszych, no ale lada miesiąc każdy zdolny młody człowiek będzie tak mógł
puszczać obraz.
A tymczasem ja wracam do korzeni, nadrabiam zaległości jakie zrobiłem sobie w muzyce,
przez czas, kiedy uczyłem się video, i dłubałem materiały na te wszystkie dziwne imprezy.
Będą nowe projekty, liveacty A/V. W jednych będę robił wideo, w innych dzwięk, w jeszcze innych i dzwięk i obraz.
Bo przecież to jedno i to samo - wibracje, odbite fale, ich wzajemne interferencje, percepcja bozców, które
udają rzeczywistość
Bo tak naprawdę wizuale były mi po to, żeby zobaczyć na ile dzisiejsza technologia pozwala na osiągnięcie syntezji,
połączenia obrazu i dzwięku tak ścisłego, że niewiele brakuje do całkowitego zatopienia świadomości w strumieniu....
Jeszcze trochę brakuje, choć do pewnego stopnia można to robić już dziś. Choć na razie udaje się rzadko - średnio
pewnie ze trzy razy po minucie na imprezę. Nie wszystko jest prosto zaimprowizować do muzyki tanecznej granej
ku uciesze gawiedzi
Wszyscy jesteśmy wciąż na dnie oceanu, przeszliśmy tylko z fazy ciekłej do gazowej -
pływamy po rzadkim powietrzu, odpychając się od ziemi, i powoli, w miarę jak doskonali się nasza wiedza o
otaczającej nas rzeczywistości, możemy zacząć uwalniać się od postrzegania tylko tego, na co zezwalają nam
zmysły. Zanim jednak ludzkość wejdzie na następny etap, potrzebujemy skonstruować jeszcze wiele wiedzy.
Wiele zależy teraz od genetyki, choć oficjalnie badania są wstrzymane ze względów etycznych. Wiele zależy od
technik komunikacyjnych (bezprzewodowy internet już jest), myślę że inżynieria oprogramowania jeszcze długo
nie powie ostatniego słowa.
Technologicznie wystrzeliliśmy do przodu niewyobrażalnie szybko - rozwój świadomości został jednak w tym
procesie pominięty - a może jeszcze nie przyszedł na niego czas. Otwierając nowe kanały, szybsze, bardziej
zrównoleglone, uwikłane, turbulentne, kwantowo nieoznaczone sposoby podawania sobie informacji, tworzymy
mentalną sieć połączeñ, która spina nasz materialistczny świat, spowrotem w jedną całość,
w której może chodzić już nie tylko o pętlę zrobić/sprzedać/kupić/zjeść.
Kiedy myślisz 'rzeczywistość' myślisz o tym co postrzgasz, albo co możesz postrzec. Domy, firmy, kobiety, mężczyzni, samochody,
seriala telewizyjne. Rozpoznajemy te rzeczy na podstawie tego jak wyglądają, jak się poruszają, jakie wydają
dzwięki, zapachy, wibracje. Nasze mózgi sporządzają na nasze potrzeby 'wirtualne' mapy - na których oznaczają
napotkane bodzce i notują na marginesie sugestie zachowañ wobec podobnych fenomenów, gdyby zdarzyło nam się
jeszcze jakieś spotać. Ale mapa to nie terytorium.
Ucząc się o mechanizmach które umożliwiają poruszanie się po tak skomplikowanym systemie jak rzeczywistość,
za pomocą sprawnie na bierząco budowanych modeli, torujemy sobię drogę do rozumienia spraw, o których na razie
nie wiemy nawet, że istnieją
W tym kontekscie można porównać wizualizacje do eksperymentów z wytwarzaniem tworzyw
sztucznych. Odpowiednio spreparowana mieszanka audio i wideo, może rozpuścić wierzchnią warstwę postrzegania,
przecisnąć się przez siatkówkowe postrzeganie kształtu koloru i ruchu, aby wywołać stan, w którym umysł zaczyna
'odklejać się' od aktualnego programu, gotowy do poznania innego, a bogatszy o nowe doświadczenia, przesycone
szerokim strumieniem bezpośredniej transmisji, być może nawet nieco już zmęczony z przeciążenia, uświadamia sobie nowe cechy
rzeczywistości.
Rekonstruuję się. Staję się na Nowo.
Wdech. Wydech. Chaos mówi: om
Mniej więcej tymi słowami moja strona witała was przez ostatni miesiąc.
(O ile nie ma z nią akurat problemów technicznych,
a ostatnio były a, bo w ciągu czterech miesięcy trzeci raz zmieniam serwer na którym są pliki)
Granica postrzegania czasu stała się dla mnie śliska, uwolniony punkt percepcji musi tylko nauczyć się
budzić się, zyskiwać świadomość podczas snu.
Pracuję nad nowym filmem.
spektrum.
Rzecz ma się o pewnej podróży, wewnętrznej w sensie kosmicznym.
A wczoraj, przypominając sobię historię swojego życia, zdałem sobię sprawę z wagi samplingu. 1999 - Ruins - utwór z sampli wyciętych z
jakiejś gierki fantasy, zrobiony jeszcze na FastTrackerze, potem Bezpieczeñstwo, też Tracker. Sześć lat pózniej koñczę uczelnie
techniczną, na którą poszedłem żeby opanować tam wiedzę o budowaniu urządzeñ, zaczynam naukę gry na instrumencie który pozwala mi (na razie w
ograniczonym zakresie, ale trzeba jeszcze poczekać na rozwój techniki) składać na żywo sample audio i video w coraz bardziej
dowolny sposób.
Jak kilkoro z was zauważyło, od jakiegoś czasu na mojej stronie pozycje nie tylko pojawiają się (poszerzając
publiczny fragment archiwum), ale także znikają w zapomnienie, stając się niedostępnymi online.
A to tylko element chaosu, zapowiadany na przełom aktu pierwszego i drugiego powoli pokazuje wkracza na scenę.
Z pamiętnika Krzysia, lat 23:
Do szkoły poszedłem tak, żeby się nie spóznić, odebrałem od starosciny zaswiadczenie o studiowaniu do przedłożenia w WKU, laborka minęła
całkiem znośnie, (okazuje się że narysowanie osi symetrii rysunku technicznego bardzo poprawia optycznie jego symetrię), wracając do domu
myślałem o kształcie asfaltu.
Zaczęło się od banału, to jest nie mogę odpisać na jakąś wiadomość, bo brat siedzi na tlenie. Potem coś, potem coś innego, telefon że czy
mógłbym przygotować zestawienie zrobionych dla diverse klipów, potem tamto, potem owanto, gdy próbuję na kanapie trochę ochłonąć przychodzi
matka i krzyczy na mój widok "ojej, myślałam, że cię tu nie ma!", postanawiam więc sięgnąć po środki radykalne, wyciągam z magazynku
bęben typu djembe, ładuję go w torbę Idei, wychodzę na dwór, wspinam się na wzgórze gdzie zasłonięty złotymi od jesieni drzewami mogę grać
do ptaków, ale nie idzie mi dziś choćbym chciał, albo ręce drętwe, albo wilgotność powietrza, próbuję jeszcze naciąągać bęben, ale membrana
nie wytrzymuje (choć i tak gubiła włosie z tej strony - może jej nie wysuszyłem po jakiejś akcji do koñca, jednym słowem pęka.
Wracam do domu skupiam się bardzo na smaku jedzenia, żeby rozluznić się wreszcie trochę zanim będę mógł w spokoju popracować nad
/Projektem KOLEJ
Chwila dzwięków. Zainspirowany przeczytanymi rano na stronie NativeInstruments, twórców
instrumentów takich jak The Reactor, Kontakt, Battery, Pro-52, B4, wywiadami z Richim Hawtinem (aka Plasticman), oraz Surgeonem, jednymi z
moich ostatnich wielkich odkryć muzycznych w pogoni za pędzącym coraz bliżej prędkości światła rozwojowi kultury i wiedzy. Odkrywam w Abletonie
piękno obwiedni, gdy dzwoni ojciec, bo myśli, że mu taniej jak zadzwoni na komórkę niż jak zadzwoni prosto do matki, która siedzi koło telefonu.
A teraz jeszcze na dokładkę, kolejne cenne dychominuty stracone na pisanie wpisu na stronę.
Ale pomyślałem, że jestem wam to winny za te wszystkie nie działające linki na mojej stronie.
Spotykam się z ludzmi, zarywam noce w niezdrowy sposób, czasami. żeby poznać kim jestem. Co zrobię. Co poczuję, gdy
spotka mnie to i tamto.
Piszę te słowa, z laptopem na kolanach, w toealecie, w klubie paradox w sopocie. Zanim odpaliłem edytor, do pomieszczenia
ze zlewami, wpadły dwie laski, i krzyczą cały czas. Wrzeszczą coś do siebie. Kopią w drzwi. PS. Naprawdę nie podejrzewałem, że pomyślisz, że
mógłbym zrobić coś innego, niż minięcie ich z obojętnym wzrokiem.
Podczas festiwalu FEMeV aka Płock 2005, 5-7 sierpnia 2005, po raz pierwszy udało mi się 'w warunkach bojowych'
uruchomić setup vjski, na który czekałem odkąt zaczalem się w to bawić.
Pierwszego września w sopockim sfinksie, po raz pierwszy w warunkach bojowych a po raz trzeci w historii wszechswiata, udało
się uruchomić i wydać pierwsze dzwiękoobrazy na unikalnym samplerze AV, systemie pozwalającym w niespotykany dotychczas sposób
sterować odtwarzaniem strumienia audio-video. Wydażenie to miało miejsce podczas wystawy Stany//Conditions
Roberta Sochackiego.
Niedługo potem, 24.09.2005, w wolnej pracowni PGR ART, w Kolonii Artystów na Gdañskiej Stoczni, pierwszy set tematyczny, podczas
wystawy Polska Sztuka Polityczna, miksowałem twarzami i głosami polityków, dogrywając się do muzyki granych przez dj: parys, decay, mike rass/ sick.
W najbliższym czasie działanie sprzętu obejrzeć można:
28.10.2005 w Centrum Sztuki współczesnej £aznia w Gdañsku (Projekt Kolej)
29.10.2005 w Pracowni3, w Warszawie, ponawiamy (w ulepszonej formie) conditions
03.11.2005 w Instytucie polskim w Rzymie (projekt Kolej) - tu pewnie nie uda sie dowiezc calego sprzetu wiec moze pojsc polplayback
Najblisze vj: w ta sobote (08.10.2005)na Cyplu Czerniakowskim w Warszawie