Krótka rozmowa z dawno nie widzianym znajomym znowu boleśnie otwiera mi oczy na to że możlwe jest inne życie. Że są ludzie którzy po pracy poświęcają czas na przyjemności, w piątek wieczorem
wyruszają na imprezę by z drugiego afteru wrócić w niedzielę wieczorem, nie oszczędzając sobie niczego po drodze. Pewnie taki tryb życia nie byłby dla mnie dobry, ale kontrast jest znaczny,
jak sobie pomyślę o moich dwóch etatach (jeden dla pieniędzy, a potem intensywna praca nad swoimi projektami za które z definicji nie chcę pieniędzy więc nigdy nie będę mógł się z nich utrzymać), przez które nie mam czasu na filmy, muzykę, wino i śpiew, to jakoś tak się smutno robi.
Praca nad projektem av ostatnio nieco zwolniła, po dwóch występach muszę nieco zwolnić żeby mieć siłę na kolejną turę pracy przed czerwcowym, więc ze dwa ostatnie tygodnie pozwalam sobie na
odrobinę rekaksu grając w TA:Spring.
A więc jednak czytasz
Co Cię przyciągnęło?
Magia to tylko kierowanie woli
To o czym pomyślisz dzieje się. Jeżeli nie tak, jak sobie wyobrażałeś/aś, to nie znaczy, że rzeczywistość zeszła z kursu. To tylko twoje wyobrażenie było niedoskonałe, skażone twoimi słabościami, a teraz widzisz się jak w krzywym zwierciadle. Ale nie rozpatruj tego w kategorii porażki. To co pomyślisz, dalej dzieje się.
Tylko czy ja aby na pewno mówię o myśleniu mózgiem? Pomyśl oddechem. Pomyśl tkanką kostną, pomyśl paznokciami, włosami i skórą. A potem oddal się na pare milimetrów i pomyśl za pomocą powietrza które cię otacza - a może za pomocą tego które otacza twoje ubrania?
Pomyśl za pomocą roztoczy unoszących się na kurzu wznoszonym cieplną konwekcją.
Pomyśl za pomocą tkanki biosfery. Z neuronową grzybnią spiętą coraz gęściej światłowodami.
Tak oto infosfera połączonej planety uświadamia sobie z czego składa się jej ciało, i kto jest częścią kogo.
No ale nie wyjaśniłem że mówiąc 'zambari` miałem na myśli tylko tożsamość tak zwaną, ogólnie wszystko u mnie w miare dobrze, poza tym że
ścigają mnie o TV Licence. Pismo z dzisiaj rana mówiło z grubsza że:
1) Kara w wysokości do £1000 może zostać przyznana zaocznie przez sąd jeżeli przedstawimy dowody, że w jakikolwiek sposób pod tym adresem była
oglądana telewizja
2) Opłać abonament już dziś za pomocą dołączonego formularza, to jedyne £145 rocznie.
3) Osobom po 74 przysługuje to za darmo, osoby ślepe lub częściowo ślepe mają prawo do zniżki 50%, należy przedstawić stosowne zaświadczenie.
Na moje własne życzenie zambari blednie, osuwa się w niebyt. Do tego czuję się jakbym pisał list do moich rodziców a nie do czytelników - wiem że tu zaglądają pomimo że prosiłem ich żeby tego nie robili - to naprawdę nie sprawia że bardziej chce się pisać. Fakt że 9/10 odwiedzin nowej strony pochodzi od botów szukających też nie pomaga.
Minęło parę lat okąd zrobiłem ostatnią stronę. Właśnie na ją czytasz. Odkrywam jak się zmieniła technologia, niby javascript już wtedy był, ale //mozolna walka z kolejnymi błędami kolejnych przeglądarek nie była dla mnie. A teraz trochę się zmieniło. Przypominają mi się czasy progrmowania w pascalu i c++ pod dosem, kiedy interfejs trzeba bylo budowac z klockow ASCII a opóźnienia czasowe
robiło się wykonując 20 000 dzieleń. I teraz przecieram oczy ze zdumienia, jak na polu bitwy 'budowania interfejsu człowiek - program' używa się narzędzi typu biblioteki javascriptowe zajmujące się za ciebie 'środowiskiem', tzn maszyną na której chodzi twój kod, i dają ci na wyciągnięcie ręki rozkazy typu
'po czterech sekundach załaduj obrazek pobrany z adresu takiego a takiego, zacznij cache wszystkich obrazków jak tylko skończy się ładować content'. Pamiętam jak chciałem, już potem, jak do pascala była stabilna biblioteka vesa, załadować sobie gifa na ekran. Znalazłem w końcu ze trzy przykłady jak to zrobić, dwa pierwsze się nie kompilowały, a trzeci, który ku mojej uciesze wyświetł swojego przykładowego gifa, był napisany w taki sposób że po czterdziestu minutach czytania kodu, gdy dojechałem do końca po raz czwarty, poczułem że aż tak mi nie zależy na napisaniu tego programu. Poza tym z moimi gifami miał problem.
Dzisiaj pomocnicze roboty js przeszukują za ciebie struktrue danych dokumentów, wyrażone przez ciebie z regexpową precyzją szukając określonych patternów w tagach css, a potem dokonując chirurgii typu zmiana obrazka na inny, najczęsciej gif, jpg, png, pobrany od skryptu php obsugującego sesję od strony serwera.
Maćkowe phytony jeszcze mnie nie dopadły.
Bardzo ciekawe zadałeś Łukaszu pytanie ostatnio, czy to niesłychany traf lostu że rzeczywistość faktycznie układa się według literatury fantastycznej naukowo? A taki cyberpunk? Może to faktycznie naukowcy gonią wzorce swojego dzieciństwa a internet projektowany był przez pokolenie hipisów czytujących gibsona.
wykorzystujesz ruch dookola, kazdy impuls ktory zrozumiesz w pore, pozwalasz mu zblizyc sie na ile ci wygodnie, a potem wykonujesz
swoj minimalny ruch, drgnienie oka, slowo, gest, w odpowiednim czasie, dzieki ktoremu twoje istnienie nabiera impaktu na jaki czekasz.
gdy tylko go masz, lub kiedy tylko zechcesz, a moze to dzieje sie samo, zaczynasz miec dosc mocy, zeby kszta?towac rzeczywistosc. Stopniowo.
Etapami. Powtarzajac, mantrujac pragnienie w podswiadomosci pozwolic swojemu cialu dzialas. A potem, koncentrujac moc przeniesc swoje istnienie na druga strone lustra. tam, gdzie twoje pragnienie nie tylko jest mozliwe do spelnienia, ale jest wrecz juz po fakcie
blysk w polowie drogi nazywamy teraz.
chwile nie pisalem znowu jakis czas. czas. porusza sie. i stoi w miejscu.
2008:02:12   pam param pam. Na pewno niedługo to co ja pieczołowicie robie ręcznie, i niedokładnie, sklejając całe klatki razem z ramkami audio, będzie można robić automatycznie. I mogę tylko mieć nadzieję, że do tego czasu jakiś dzieciak napisze emulator jakichś przestarzałych narzędzi typu emulator Pfemiere pfo. Bo może być mi trudno jako dziadkowi nauczyć się programować w locie, mówić jakimś skryptowym językiem, wyzwalającym inne skrypty, obiekty wiszące swobodnie w pajęczymie. A prawie co tydzień powstają nowe modele, interfejsy sieciowe. Dziś filmy science-fiction to ekranizacje sławnych gier komputerowych, z nadzieją że trzydziestoparoletni ojcowie będą opowiadać synkom, że Doom II to była taka fajna strzelanka, na komputerze starszego brata, w mitycznych czasach młodości. A ten, kto interesuje się figlami nadchodzącego przesilenia, musi czytać techblogi.
No i proszę. Z początkiem 2008 nastaje era wyświetlaczy OLED, Organic LED. Przypominając technologię - od przezroczystych błon z naświetlonym obrazem, poprzez skanowanie elektroluminescencyjnych substancji na powierzchni grubej warstwy szłka (CRT), poprzez maskowanie światła silnej jażeniówki ciekłymi kryształami w laptopowych matrycach LCD, poprzez mikro burze plazmy silnych wyświetlaczach plazmowych, coraz to inne materiały prowokowane są do świecenia. I o ile taszczyć telewizora na sobie nie można, o tyle wyświetlacz OLED pewnie będzie można niedługo wszyć do skóry. Oczywiście na początek będzie to syntetyczna skóra. Meble, kurtki, t-shity.
A jak opowiadałem o elastycznych wyświetlaczach rozciąganych gdy potrzebujemy przestrzeni do pracy z naszym dotykowym interfejsem, gdzies w okolicach 2003 przedstawicielom IDEI (teraz Orange), to nie wierzyli http://www.oleddesigncontest.com/eng/oled/cosa_sono_eng.html W dużym skrócie. związki organiczne używane do świecenia, pozwalają formować wyświetlacz na bardzo cieńkich błonach, które są, w przeciwieństwie do półprzewodników KRZEMOWYCH, ELASTYCZNE. Witaj nowa rzeczywistości.
Slucham sobie setu sieciowego znajomego, obywatela swiata, czlonek szczepu.
Ale cos za szybko gra na moje ucho. Slucham ostatnio troche szybkiej muzyki, ale ... Postanowilem sprobowac jak
jego muzyka brzmi nieco wolniej, tak zeby mozna bylo uslysze co tam wogole sie dzieje. No to zwalniam. jeszcze.
jeszcze. jeszcze za szybko. Dobra. tyle moze byc.
Beaty sa teraz latwiejsze do rozdzielenia, hihaty wybijaja rytm, mozna tez sledzic niektore wysokosci nutek ktore
wciaz jednak leca dosc gesto. Mam jednak to wlasciwe dla spowolnionej muzyki uczucie plywania w czyms gestym i lepkim.
Ciekawe ile to moze byc. Odpalam podreczny BPM, wybijam palcem kilka uderzen. Wyszlo 170.
Czyżby dokładnie 20 dni minęło od ostatniego wpisu.
Ale nie tyle nostalgicznie miało być, co jak zwykle futurystycznie. Jeśli chodzi o nowinki ze świata wideo, streszczenie sytuacji i trendów:
1) High Definition. Ogólnie chodzi o rozdzielczość. Gotowe to było już dawno. Bez wchodzenia w detale, obraz telewizyjny może być ostry na telewizorze, ciskającym skupioną wiązkę elektronów po szklanej bańce. Gdy w grę zaczynają wchodzić inne metody pokazywania obrazu, coraz częściej jest potrzeba wyjścia poza standard. Standard HD (1920x1080p) wymaga wciąż jeszcze kolosalnych strumieni danych, ale granica przesuwana jest szybko.
2) Szybko następuje więc także postęp w dziedzinie kompresji danych. Coraz większe strumienie upychane są coraz gęściej (jeżeli patrząc na plik w hex możesz wyłapać powtarzającyc się wzorzec, to znaczy że jeszcze jest za rzadko), Pomysły na redukcję informacji w obrazie są więc udoskonalane coraz bardziej, twórcy algorytmów przescigaja sie w odnajdywaniu kolejnej prawidlowosci ktora mozna w obrazie zauwazyc i wykorzystac do kompresji. Owocem było najpierw DVD, potem ukradziony z labolatorium DivX, Xvid, fali klonów nie dało się już zatrzymać. Poboczne wynalazki typu sorenson we flashu, jakies 3GP do telefonow komorkowych, ostatnio podobno H.264. Standardow jest juz tyle ze wszystkie mechanizmy ochrony contentu przed piractwem przeciekają jak sito. 3) Szybkosc zmian jest teraz taka, ze prawie nie ma już czasu wymyślać nowego specyficznego nośnika fizycznego (kaseta VHS, płyta DVD, taśma). Teraz traktuje się obraz jako dane, tylko i wyłącznie. Gdy zamawiasz zdjęcia wykonane na 35mm to oczywiste jest, że nie przyjeżdzasz na odbiór taczką na kliszę, tylko podrzucasz dysk twardy albo wręcz podajesz namiary na swój FTP. 4) Z tego powodu też potężne się stają pamięci solid-state, flash jest tani, niezawodny, i prawie kompletnie niewrażliwy na maltretowanie przez użytkownika, pare giga wielkości wtyczki USB przenosi się z łatwoscią przy sobie. Mineły te czasy kiedy biegało się po polu z dyskietkmi w kieszeniach. 5) Pojawiają się wreszcie bardzo tanie kamery HiDef dla konsumenta chcącego nagrać pierwsze kroki swojego dziecka, kilkunasto megapikselowe aparaty fotograficzne, czy chocby nagrywające 120 klatek na sekundę. Wideo trafia pod strzeche. Youtube nada kazdego, zawsze znajdzie sie tez kilku idiotow ktorzy to obejrza i skomentuja. 6) Ludzie nabieraja swobody w wyrażaniu siebie poprzez obraz, każdy może nagrać, pociąć, zmiksować, doprawić i zaprezentować. Jak grzyby po deszczu wyrstają wręcz konkursy na filmy o zadanej tematyce (czy jest łatwiejsza droga na sposob na zainteresowanie produktem?) 7) itp itd`
W 2037 istnieje już tylko to, o czym pamięć zchowano w komputerach - niekóre stare ruiny sypią się już niepostrzeżenie. Wsteczna modyfikacja pamięci powodująca że oś koła rzeczy następny obrót (cykl) może zrobić w nieco inną stronę.
Ableton Live 6 daje czadu jeszcze bardziej niż 5, ale nie mogę im wybaczyć tego, że nie daje się robić wysyłki z jednego kanału wysyłkowego do drugiego.
Najbardziej mnie krajobaraz tego pleneru poruszaeat this kradzieży tożsamości ciąg dalszy. zambari tonie. najpierw wysiada zapasowy telefon, potem gadu, teraz moje gmailowe konto jest zasypywane takimi tonami spamu (od czternastu godzin średnio co dwie minuty coś z załącznikiem w postaci podejrzanego PDFa (acrobat też się coś rozpaczliwie prłbował updejtować), jakieś oprogramowanie usiłuje wejść mi na komputer, sztormowa fala zalała mi konto, pewnie inżynierowie z ameryki znajdą sposób na opanowanie zarazy, niemniej jednak może nastąpić sytuacja, że będę musiał zmienić konto mailowe (była już taka sytuacja, jak zatonął sedez.iq.pl) no to jeszcze szczypta ghosta na dobranoc. Kojarzy mi się bardzo z końcówką battle angel alita
Właśnie czytam, jak mitnick w styczniu 2003, po ośmiu latach odkąd został schwytany w 1995, podczas telewizyjnego talk-shaw zaczął
długie godziny surfowania - nadrabiania zaległości - jego karą było odłączenie od Sieci. Opis wskazuje,
jak nasz bohater miał problemy z wyskakującymi
popupami i zmagał się ze znalezieniem właściwego pluginu do przeglądarki. To musi być niezły szok, strony www w 95 były na
poziomie ćwiczeń z wklejania obrazków Worda, w 2003 już biegały strony na CSS.
Kevin Mitnick został uznany za cyberterrorystę, ponieważ zgromadziłna swoim komputerze numery kilkudziesięciu tysięcy kart
kredytowych, byłby w stanie za ich pomocą w pare sekund zgromadzić na swoim koncie fortunę, choć nie ma dowodów na to, że próbował.
W GHOST in The SHELL, w jednym z odcinków japonia pożycza od CIA ('są nam dłużni przynajmniej tyle po tym co
ostatnio dla nich zrobiliśmy') system totalnego podsłuchu całej komunikacji satelitarnej. Na codzień nie korzystając z takich metod
sekcja 9 musiała zaprzęgnąć do podsłuchiwania małą render-farmę z szeregowo połączonymi mózgami andoidów. Trup w tym serialu akcji
ściele się gęsto, tak fizyczny jak i duchowy, gdy ludzie poprzez sieć uczą się robić ze swoim umysłem kolejne cuda, hackowanie
umysłów, przejmowanie kontroli nad cyber-implantami przeciwnika, przemieszczanie ducha pomiędzy ciałami, wymiana wiedzy na poziomie
który dla widza jest już głęboko schowany, liczy się emocja związana z wymianą tej informacji, intryga, którą oglądasz z ciekawością,
o czym jeszcze opowie ci scenarzysta.
Opowieść o śmierci, jaką dają maszyny, jak nieistotna jest dla nich jednostka
A jednocześnie
Standalone Complex, samoistna złożoność, zaobserwowana przez chlopca, byt, genialnego hackera, przebywającego w tym czasie
na wypoczynku w zakładzie dla autystycznych dzieci. Słowa, pojęcia, pojawiają się między nami, nikt nie wie skąd się biorą,
słyszymy tylko echa, pojęcia odbite od milionów luster, w kórych widzimy wzmocnienie, kopii bez oryginału. Ta głębia uchwycona
w prawie statycznym zblirzeniu twarzy Motoko, całkowitego cyborga, jednego z pierwszych całkowicie zmechanizowanych ludzi,
i ciągła wędrówka dusz pomiędzy ciałami, poprzez sieć. W zasadzie chyba najbardziej o tym jest druga seria. Odcinki
pojedyncze, jako sensacyjne tło opowiezci o sekcji 9,
wydziału antyterrorystycznego do zadań specjalnych broniącego Japonii przed cyberterroryzmem w szczególności przed wszelkiego
typu hackerami, wirusami, kradzieżami tożsamości, fałszowaniem historii ... czy także zwyczajnymi podkładaczami bomb, niewykrywalnymi
ponieważ za każdym razem zamachowiec używał innego ciała.... ale to tylko tło, bowiem wzrok motoko pędzi dalej - w stronę
świetlistego anioła przed twoimi oczami, jej dusza, zdolna do mechanicznej precyzji, zabójczo bezbłędna, zdaje się być napędzany
czystą ciekawością, a jednocześnie czujesz, że odpowiedz na to pytanie jest dokładnie w punkcie zero, po drugiej stronie siatki,
sieci. Kilka postaci, blisko epicentrum zdarzeń, podąża ku własnej odpowiedzi z coraz większą prędkością, odpowiedzi splatają się,
a jednocześnie bohaterowie powoli tracą kontrolę nad tym którą stroną są, w całym tym zamieszaniu, mogąc pozostać tylko sobą, z
całych sił, przed nieurchonnym połączeniem. Przed momentem, w którym pojęcie samotności, bytu czy niebytu, przestaje mieć
dla nas jakiekolwiek znaczenie, ponieważ budzi się świadomość sieci, większej, neuronalnej, całości.
Zanim to jednak nastąpi (koniec serii za dwa odcinki, jeszcze nie wiem jak się kończy, ściągają się), cyberpunkowy trup
sciele się gęsto. Esencja gatunku.