W łazience tułczone szkło. Matka zbiła coś w kuchni. Sprzątam. Ojciec mówi : "I dlatego nie należy chodzić bez kapci". Stop.
oddech
Lubię chodzić boso. Bo czuję podłoże. Bo mogę czuć, że kafelki z natury są raczej zimne, ale w poprzek korytarza idzie rura z ciepłą wodą.
Bo mogę czuć, że komuś rozlał się sok przed godziną, albo, że kot zostawił kawałek mięsa wielkości obciętego paznokcia. Bo mogę spłoszyć
zagubionego pająka, a nawet poślizgnąć się na kafelkach pokrytych błoną z płynu do mycia naczyñ, który rozpuszczony w wodzie udaje płyn do
podłogi. Albo nadepnąć na mały, świecący kryształ o stromych krawędziach, który kiedyś był lampką wina, a dziś kosztuje mnie pół kropli krwi,
i mnóstwo nowych uderzeñ serca.
a w kapciu coś tylko mętnie przykleja się do podeszfy i gdyby nie odłos skrzypienia, nic bym nie zauważył. zdejmuję skarpety. w koñcu już
zamiotłem.
Przepraszam wszystkich, którzy oczekiwali mojej obecności na stoczni. Padła po prostu taka propozycja od organizatora, a ja
nie zadawałem pytañ pomocniczych. Za to przeżyłem piękne chwile z Dorotą. Dobrze jest od czasu do czasu dla odmiany móc poczuć się kimś
fajnym, kto jest z kimś fajnym. Szczęśliwego!
Jeśli kogoś interesują wizualizacje, wklejam tu posta którego napisałem przed chwilą na http://tripzone.org
W miarę wewnętrznego dojrzewania mojej VJskiej tożsamośći, zauważam też dewiacje Doszedłem więc do wniosku, że podziele się z pozostałymi zboczeñcami na liście swoim sekretem:
Kręci mnie rytm.
Rytm obrazu jest sexy. Kolor, znaczenie, tekst, wszystko to, co świadczy o strukturze obrazu, o jego esencji, treści i roli, nagle staje się mniej ważne. Ponieważ gdy gra muzyka, a my patrzymy na 'ruchomy obraz' na ścianie Magicznego Miejsca Zgromadzeñ, gdy nasz mózg przeładowany jest już treścią, a ażurowe korelacje znaczeniowo-kulturowe pozostawiły po sobie już tylko mgiełkę zapachów, to co widzimy, jest już tylko rytmem.
Pierwotna pulsacja, uderzenie serca, spreparowana skóra, naciągnięta na bęben, to, co przenosi nas w krainę przodków.
To, co podoba mi się w wizualach najbardziej, to właśnie ten feeling zespolenia zmysłów,`gdy każdemu dzwiękowi odpowiada obraz, gdy mój słuch i mój wzrok wpadają w jeden rezonans. Sztuczna synestezja.
Poza tym wrzuciłem do VLOGA cztery nowe filmiki, w tym rarytas - scena z mojej pierwszej w życiu zabawy z kamerą, z czasów, kiedy
byłem jeszcze niewinnym dzieciątkiem ;)
Po pięciu miesiącach od nakręcenia, zmontowałęm video z Moondalli,
festiwalu muzyki trance. Film koncentruje się na naszej prywatnej wycieczce ku obiektom widocznym po drugiej stronie doliny.
8 minut, 120 mb, xvid. mirror dzięki imagi, a tu kopia na mojej stronie
Kilka pięknych chwil.
Chodzi o zbliżanie się do korzeni, do pierwotnego niebytu, chaotycznego oceanu którego powierzchnię
wyznaczały krawędzie rozkurczającego się dopiero wszechświata. Powracamy do stanu sprzed narodzin, nasłuchujemy pierwszego
uderzenia własnego serca, głęboko, głeboko pod poziomem świadomości, na długo zanim świadomość mogła powstać. Odnajdujemy
coś własnego w pierwszych białkach, które postanowiły zacząć się replikować na dnie morza. Widzę siebię w tej pierszej
nici prostego kodu genetycznego, wiem, że to pierwsze słowa, jakimi przemówiliśmy. Wiem, że choć oryginalny nośnik żył
pewnie pare dni, jego słowo, opis syntezy samego siebie, jest gdzieś we mnie. Każda komórka mojego ciała zawiera w sobie,
na jakimś nieużywanym odcinku, funkcjonalną kopię pamiątki po tej chwili.
A teraz wynurzam się trochę. Staję się świadomy bicia swojego serca. Słyszę je. Czuję jak krew rozpływa się po moim ciele,
roznosząc cząsteczki tlenu. Czuję powietrze, które ociera się o sluzówkę nosa.
Otwieram oczy. Dwudziesty pierwszy wiek. Moje palce miękko naciskają klawiaturę laptopa, widzę to, co napisałem na
ciekłokrystalicznym wyświetlaczu. Tyle zdążyliśmy już zrobić! A ile jeszcze jest do zrobienia !!
Lubię nurkować w kierunku prapoczątku. Opadać w ciemną otchłañ wewnątrz pamięci mojego ciała. A potem obudzić się tu i
teraz, ze świadomoścą ciągłości, z wektorem zmian, i z sercem pełnym radości, że mogę oglądać pracę kołowortu życia.
A jesli szukacie hobby dla siebie, to może zbieranie kaczuszek ?
Znowu szukałem się w googlach (sorry, ego-trippuję czasami),
i trafiłem na coś takiego . A było to tak:
któregoś dnia w odpowiedzi na maila 'uwaga na nowego wirusa', rozesłałem do iluś ludzi tekscik antyspamowy,
na który nie odpowiedział mi nikt. Jedynym śladem reakji było to, że koleżanka która miała pecha pare
dni wcześniej coś mi podesłać, obraziła się na mnie. A tak - kamieñ w wodę. I teraz co ja widzę? Tekst, po
trzech latach, trafia na czyjegoś bloga.
Zbliżasz się do czarnej dziury. Jej grawitacja przyspiesza cię coraz bardziej, ku prędkości światła. Czas dookoła ciebie
staje. Słyszysz jak staje w bezruchu ultraskomplikowana maszyneria twojego statku kosmicznego, odsłaniają się kolejne
struktury. Słyszysz ruch cząstek. Jednak punkt zero leży poza granicami naszego wszechświata... Stop.
Duże wewnątrz małego, i na odwrót, i aż po bezkres.
cykl:iteracje
ps. sprawdza się moja paranoiczna wizja. Microsoft zmienia komputery osobiste w maszynki do odbierania nieskoñczonego
strumienia kodu - po zainstalowaniu SP2 nasz system zaczyna sam zasysać 'poprawki'. Czy masz na dysku instalacje wszystkich łatek do
swojego XP? jeśli nie, to lada miesiąć microsoft może zakręcić ci kurek. Płać, albo zgiñ. Sam sasser wystarczy żeby
obroty nowymi windowsami wzrosły o 1000% w momencie jeśli dość szybko odbierze się użytkownikom możliwość decydowania
o tym czym ich system jest.
Oczywiście autoupdate można w sposób
bardzo przyjazdny dla użytkownika wyłączyć, ale to i tak tylko na 240 dni. Potem znowu, jak te gęsi pod kurkiem.
dobra, koñcze bo się unoszę. Nie instalujćie SP2. ostatnia szansa.
W dziale filmy umiesciłem nową produkcję video-eksperymentalną
Live Feedback Sessions Vol.1. Samomultiplikujący sie chaos. Wizualne sprzezenie zwrotne, realizowane na zywo, za pomoca dwoch mikserow wideo, kamery i telewizora. Podróż ku praprzyczynie fraktalności
Pierwsze przymrozki, powietrze przyjemnie skrzypi przy wdechu, słoñce lśni na szronie. Dobrze że wziąłem dwa swetry.
W kondycji człowieka pocieszające (a może - dodatkowo radujące) jest to, że zawsze, ale to zawsze są jakieś opcje,
o których nie wiemy, że są. Zawsze przecież możesz napakować plecak jedzeniem, wyjechać na gapę na rogatki miasta,
a stamtąd stopem dokądkolwiek chcesz - może indie, może norwegia. Ludzie tak robili, i miejmy nadzieję robić tak będą
nadal. Zawsze możesz spróbować kandydować na prezydenta, iść do klasztoru, zapisać się na jogę, albo polatać na
paralotni.
I znowu problemy techniczno-organizacyjne unieszkodliwiły stronę na pare dni, w chwili gdy piszę te słowa trwa kopiowanie
gigabajta danych na nowy serwer, więc cierpliwości, niebawem powinno wszystko wrócic do normy
Po paru dniach nieobecności zambari.art.pl działa znowu, niestety z przyczyn technicznych, spowrotem na wolniejszym
łączu. Mam nadzieję że sprawa wróci do porządku niebawem.
Uwaga. ZVLOG oficjalnie startuje. Na ten moment ma 235 plików video,
co czyni go jednym z największych video-blogów na świecie, i z całą pewnośćią na pierwszym miejscu w polsce. Zobacz, skomentuj,
a w wolnej chwili przeczytaj opis.
przy okazji pisania skryptów do komentarzy, dodałem możliwość komentowania także do plików filmowych, tak więc jeśli
mieliście coś do powiedzenia na temat danej produkcji to zachęcam do komentowania.
Tak więc oto powróciłem z londynu. Wojaż mój był niestety zbyt krótki by zasmakować blasków i cieni wszelakich tego
wielkiego miasto, jednakże istnieje ono i ma się dobrze, co nie zawsze daje się z czystym sumieniem powiedzieć o ojczyznie. Warto jednak,
i to dla mnie z wycieczki chyba największa korzyść, wiedzieć, iż są na świecie miejsca, gdzie żyje się po prostu normalnie. I że każdy kto
ma troche siły i chęci może się tam zmieścić. To wszystko jest zaprojektowane tak, żeby było maksymalnie proste w obsłudze i jednocześnie
wydajne. Każdy czterolatek który umie czytać potrafiłby dojechać do domu londyñskim metrem, które liczy łącznie 65 kilometrów drogi.
Jak zapewne niektórzy zauważli, na stronie przybył duży dział. jest to mianowicie VLOG, zwany gdzie indziej ZVLOGiem.
Na razie w fazie rozwojowej, ale prace wykopaliskowe trwają, i w niedługim czasie (łudzę się że w ciągu najbliższych dni)
nastąpi oficjalne odsłonięcie tego wiekopomngo projektu, samozwañczego monumentu, wyrażającego rozwój człowieka z
kamerą wideo w ręku.
Do działu filmowego dodałem nową produkcję pt. 'Kronika Towarzyska'. Jest to rejestracja
życia towarzyskiego FAMY, dokonana w ciągu bardzo krótkiego czasu, prawie bez montażu. Bo życie jest zawsze gdzie indziej.
Niektóre rzeczy, które robimy z myślą o kimś, w istocie robimy dla kogoś zupełnie innego, rzeczywistość używa podstępu,
bo jakże inaczej mogłaby nas przekonać że tak będzie lepiej dla ładu świata.
Mamy inne cele. Ty pragniesz pokoju w iraku, ja w czeczenii, ty chcesz wytrawnego, ja słodkiego, ty czarną, ja białą, jednym
słowem, chcemy dla świata czegoś innego.
We wszystkim czego się chce, w realizacji prawie wszystkiego czego można pragnąć, mimo najszczerszych chęci, zaprzeczyć nie
można, iż pieniądze rzeczą pomocną są.
Dlatego nie traktuj mnie jako materialistę, gdy prosisz mnie o zrobienie jakiejś rzeczy niezgodnej z moim celem, a ja pytam 'za ile?'.
Wciaz ten rozkrok. Pomiedzy byc a byc-inaczej. Ktore jest ktore. Czuje odpowiedz głęoko w sobie, choc czasem, przez
nieuwagę, zginam kark, i słucham co mówia mi, ze jest prawdą.
Gdy słucham, to ma sens. Jest konstrukcją nie do podważenia. Fundusze emerytalne sa potrzebne, zeby nie zaskoczylo
cie niebezpieczenstwo, a wiec pracujesz piec dni w tygodniu na mieszkanie, wodę, światło, internet, komórkę, a w sobotę
pracujesz na składkę.
Odrzucam to. A sekunde pozniej obracam monete, a z drugiej strony tez jest reszka.
Moze to ja sie myle. Moze to ja jestem dziwny, że nie potrafie uwierzyc. W koncu moja konstrukcja nie daje się dowieść
logicznie. Logiką potrafię tylko zdekonstruować zastane, i zostawić cię pod bramą niepoznawalnego
Ojcze. Nauczyles mnie myslec, jestem Ci za to wdzieczny.
Dales mi tez duzo wolnosci, i za to jestem Ci jeszcze bardziej wdzieczny.
Dałeś mi wszystko co mogłeś, abym mógł dojsc dalej.
Nawet nie po twojej mysli. Może wogole nie po jakiejkolwiek mysli, tylko w zgodzie z pulsem. Tym o zerowej czestotliwosci.
Czasem slysze go dokladnie. Czuje caly rytm, miarowe pulsowanie kosmicznego serca, choc caly czas jaki istnieje, to
tylko jedno uderzenie. Nieskonczony okres, połykający sam siebie.
Dotykam symbolu na monecie
ostroznie obracam monete, gdy spojrze pod swiatlo, dostrzegam odcisk swojego palca.
gdy o tym mysle, dochodze do wniosku ze to nie FAMA przesunela moj wyjazd do londynu, tylko
moondalla. Przyjdz, zobacz. Zrobie co w mojej mocy.
duszno, nie mogę zasnąc.
otwieram okno.
tak, to byl dobry pomysl, przez otwarte okno dostaje sie do pokoju swierze powietrze
czekalo na mnie na zewnatrz, tylko przymkniete okno nie pozwalalo mu wejsc.
jest ciemno, cicho, niebo rysuje sie ledwie odroznialna od linii horyzontu poswiata.
a wiec swiat na zewnatrz rzeczywiscie jest piękny.
wlaczam komputer aby zapisac to zdanie.
zniewolenie. dlaczego nie moglem pozwolic mu byc, i poczuc to piekno, przez chwile
pobyc swiatem. musialem znowu przejsc na swoja strone lustra, i napisac te pare zdan.
dobrze chociaz, ze moja praca w babilonie pozwolila mi napisac te pare zdan stojac
polnago na tarasie, na moim laptopie